niedziela, 11 listopada 2012

Głodnemu wszystko lepiej smakuje!









      Lubię placki! Myślę, że dużo osób lubi tą jakże zacną potrawę...
      Dzisiaj odkryłam w sobie pasje do gotowania. Nie zgadniecie co zrobiłam na obiad! Mimo to próbujcie... Poddajecie się? Placki! Acha! Acha! Ziemniaczane! Wyszły jadalne więc chyba nie jestem takim złym kucharzem. Pozwolę sobie przytoczyć przepis (dużo przy tym zabawy powiem wam):
Składniki:
*ok. 6 ziemniaków-zależy ile ktoś komu trzeba tych placków, ale na dwóch młodszych braci, mamę i oczywiście mnie wystarczyło.
*1 jajko
*ok. 2 łychy maki-to akurat trzeba sypać na oko
*ok. pół łyżeczki soli

Przygotowanie:
    A więc ja najpierw obrałam ziemniaki. Trochę to trwała, ponieważ ten głupi ziemniak, którego pierwszego postanowiłam ogołocić miał pełno pryszczy (ja nie rolnik, ja się nie znać) i mama "mądra głowa" (tak po indiańsku :D) kazała mi wziąźć nóż zamiast obieraczki, bo stwierdziła, że nią się nie da, a że ja, bardzo zdolne dziecko, nie umiem się posługiwać nożem, szło mi dość powolnie. W końcu się wkurzyłam i, jak cywilizowany człowiek, sięgnęłam powtórnie po obieraczkę. I co się okazało? Że tylko ten pierwszy ziemniak był taki debilny! Ale z dumą stwierdzam, że wszystkie palce mam na miejscu.
    Drobna uwaga: w trakcie ogołacania ziemniaków warto porobić im słit focie. Np.



<--Pan Potato. Maciek, mój młodszy brat, upiera się, że to mr. Ziemniak, w efekcie czego wybuchła  "walka o krzyż".










Rodzinka Potatosów. Oczywiście głową tej -->
 zacnej famili jest nie kto inny jak milord Pan Potato. Na zdjęciu stoi u boku swojego dziecka (obojniaka, żeby nie było) małego Potatosa, chodź moja mama uważa, że to Kartofel, i swojej żony, Pani Potato





     Następnie, kiedy już wszystkie bulwy będą gołe, należy je zetrzeć. Ja, jako człowiek postępu, użyłam tradycyjnej tarki, chodź mama proponowała mi elektryczną. I tak całkiem szybko się uwinęłam, zważając, że sam Pan Potato był wielkości owej tarki, gdyż zajęło mi to nieco ponad godzinę.
    Niestety Halloween już minęło, bo placki w moim wykonaniu świetnie by się na nie nadawały. Zdradzić wam ich tajny składnik? Otóż, przy tym zacnym zajęciu skaleczyłam się w palec. Spokojnie, nie bolało. Zauważyłam ten drobny uszczerbek na zdrowiu dopiero, gdy na ziemniakach pojawiła się krew. Co ja na to? Wzruszyłam ramionami i tarłam dalej. Placki ziemniaczane made by Zuzia, wersja DELUX dla WAMPIRÓW. Niezły pomysł...
     Następnie, do ziemniaczanego "gówna" (no cóż, jak się w takim tempie wykonuje prace, to potatosy zdążyły zbrązowieć) należy dodać jedno całe jajko. Tylko przez całe nie zrozumcie, że razem ze skorupką tak jak ja. Takie drobne ostrzeżenie. Mieszaninę dokładnie wymieszać, a następnie dodać do niej trochę mąki. To akurat trzeba sypać na oko (nie na swoje w każdym razie), bo zależy ile tego macie. Oczywiście trzeba jeszcze dosypać trochę soli i ponownie wymieszać (dokładnie !).
    Na rozgrzaną patelnię wlać trochę oleju i smażyć. Przewracać placki, kiedy na stronie dotykającej patelnie będą o takie:
Przy smażeniu polecam włączyć sobie jakąś zajebistą piosenkę, w moim przypadku było to "Die Young" i nie słuchać porad mamy, za wszelką cenę próbującej wcisnąć się w twoje placki, na dodatek zjadając ci te które już zrobiłaś.
SMACZNEGO!!!!
EDIT: Mistrz Painta się ujawnia XD


poniedziałek, 5 listopada 2012

Zgubić się we śnie... ;)









     Też tak czasem macie, że śnią wam się dwa sny jednej nocy? Ja tak miałam dzisiaj... Pozwolę sobie opowiedzieć wam o nich ;D (uwaga! Oba sny zawierają dawkę One Direction)

Sen 1:
    Pojechałam do mojej cioci, do Londynu. Już od dawna planuję się tam wybrać, ale nigdy nie było kiedy. Ostateczny termin jest zapowiedziany właśnie na wakacje 2013, więc nie dziwne, że mi się to przyśniło, z resztą nie pierwszy raz. Ale co ja się tam będę rozpisywać... przejdźmy do sedna.
   Chodziliśmy sobie  z moją kuzynką po rynku, przed pałacem Bakingam (mam nadzieję, że tak to się piszę, bo naprawdę nie chce mi się korzystać z Wujka Google XD), gdy nagle zobaczyłam ich-One Direction. Trudno powiedzieć co w tedy czułam, na pewno same pozytywne emocje i pod wpływem euforii podbiegłam do nich. Wyciągnęłam z torebki płytę Take Me Houme i poprosiłam, żeby mi się na niej podpisali. Oczywiście zrobili to z przyklejonymi na ustach firmowymi uśmieszkami. Kiedy skończyli Harry spytał, czy to moja jedyna płyta, bo mają już nową (w tym śnie mieli aż 3 płyty!). Odpowiedziałam, że nie mam więcej. Hazza kiwnął głową na znak, że rozumie, po czym ja podeszłam do Horana, zrobić to co zawsze chciałam.
   Przytuliłam go mocno, mówiąc, że to za te wszystkie "fanki", które go hejtują. On odwzajemnił uścisk mówiąc, że nie ma za co.
   Z powrotem podeszłam do Harrego, ponieważ wpadł mi do głowy świetny pomysł. Poprosiłam go o jeszcze dwa autografy, tym razem zadedykowane dla Madzi i Sophie-moich siostrzyczek (już one wiedzą o co chodzi ;D).
   Kiedy już dostałam to co chciałam, Zayn wyciągnął  zza pleców ich trzecią płytę, z ich podpisami i podał mi ją mówiąc, że to dla mnie. Oczywiście nie chciałam tego przyjąć, chodź w głębi duszy skakałam ze szczęścia, no ale jak by to wyglądało?
    I w tedy harry palnął, że to spóźniony prezent urodzinowy. Zaśmiałam się i powiedziałam: "A wiecie, że ja mam urodziny 12 stycznia?". Malik spojrzał się na mnie triumfalnym wzrokiem i powiedział:"No widzisz? Fajni ludzie rodzą się dwunastego stycznia.", a ja dodałam:"I mają imiona na Z".
   Dalej to już tylko prybiłam sobie z Zayn`em żółwika i w domu zeskanowałam autografy dla siostrzyczek, po czym ,po wyłudzeniu od nich adresów e-mail, wysłałam im.
    Ot i cały sen ;D

A snu drugiego już mi się nie chce pisać XD



Może miałyście kiedyś taki sen, że same w końcu nie wiedziałyście o co w nim chodzi? Na przykład, że w jednej chwili byłyście na stołówce, a zaraz potem w szatni od W-Fu, gdzie zamiast łazienki był schowek w którym znalazłyście swoją przełamaną w tajemniczy sposób gitarę, tak jak ja? Ta... tyle, że u mnie było jeszcze dziwniej, bo po wcześniej zajadałam się Hot Dog`ami z Niallem Horanem, po tym jak pakował je do woreczków na później... Moja psychika mnie przeraża... A najlepsze jest to, że oddał mi swoją gitarę, bo moja była połamana, nie wiadomo przez kogo i w jakich okolicznościach! A najdziwniejsze było to, że jego instrument miał na imię Zdzichu... Hm... Podejrzane... :D


   

sobota, 3 listopada 2012

Nie oceniaj książki po okładce.

   
     Wiele ludzi ocenia ten, jakże zacny, boys band (1D) nie trafnie. Kiedy ich widzą, nie kiedy pierwszy raz, od razu myślą:"O jakie rureczki. Pewnie to pedały", albo: "Jakie wdzianka, już ich nie lubię."
      Szczerze? Pewnego dnia oglądałam telewizje. Właśnie leciał odcinek iCarly. Nie widziałam go wcześniej, to też normalnym było, że się zaciekawiłam. Lubiłam ten program. Nadal lubię. Bo dlaczego nie? Coś w tym złego? No właśnie, nie. Nigdy bym nie przypuściła, że jakaś głupia bajka, może tak diametralnie zmienić moje życie. pewnie już się domyślacie-był to odcinek iCarly, w którym występowało One Direction. W ogóle się nimi nie zaciekawiłam. Nie obchodził mnie jakiś tam zespolik, który prawdopodobnie w ogóle nie istniał. Dlaczego? Przecież iCarly to zmyślony program. Nie muszą zapraszać do siebie prawdziwych gwiazd. Przecież mogą je sobie wymyślić. A tak po za tym, Harry wydawał mi się strasznym, że tak powiem, burakiem. :/
     I kto by pomyślał, że sprawy potoczą się tak, abym trafiła na tego bloga. Żebym posłuchała jeszcze raz WMYB. Żebym zakochała się w uśmiechu Hazzy, mimice twarzy Zayna, oczach Nialla, poczuciu chumoru Lou i włosach Liama? Nikt.

     Po co to piszę? Żeby przypomnieć wam jedną, bardzo zacną, życiową prawdę, a mianowicie "Nie oceniaj książki po okładce" . Chce, żebyście sobie to zapamiętali, gdyż jest to bardzo ważne. Inny przykład? jakiś nie związany z 1D? Proszę bardzo!
     W czwartej klasie nie lubiłam Ady. Kim jest ta zacna dziewoja? Ada, to jedna z moich BFF. No właśnie, ale w czwartej klasie tak nie było. Ona, zawsze w centrum uwagi, ładna, wszyscy ją lubili i lubią. Miała bardzo dużo koleżanek, a ja? Ja miałam i mam moją Linkę. Jesteśmy nierozłączne od pierwszej klasy podstawówki. Miałam tylko ją, ponieważ zawsze bałam się zagadać. Myślę, że w końcu się przełamałam, ale jakiś wstręt do obcych ludzi mam do teraz. Nie mówię, że was nie lubię, bo was kocham, ale na żywo wątpię, czy w ogóle bym do was podeszła. Takie życie... Ale wracając do sedna sprawy. Teraz jesteśmy nie rozłączne. Myślałam, że to zakochana w sobie dziewczyna, dla której liczy się tylko własny tyłek. Myliłam się.
     I co? Wystarczy przykładów? Mam nadzieję, bo nie chce już was zanudzać :)
A teraz...





Dzisiejszym pytaniem, do którego odpowiedzią możecie się podzielić w komentarzu, bądź zachować dla siebie, będzie oklepany motyw z fejsa. Chcę tylko, żebyście poważnie się zastanowiły nad odpowiedzią i wybrały tą czynność, którą rzeczywiście byście wykonały. Szczerze? Ja bym poprosiła o autograf :)



piątek, 2 listopada 2012

Zwariowałam!

 
     Zwariowałam! Chociaż jestem prawie pewna, że zawsze miałam coś z głową, to teraz kompletnie mi odbiło. Niektórzy spytają się, dlaczego? Inni powiedzą "To masz problem", "albo co mnie to?!"
    A ja, żeby zrobić na złość tym drugim, bo moja wredna natura nakazuje mi wam trochę podokuczać, odpowiem na pytanie tej pierwszej, swoją drogą bardzo zacnej, grupy osób. Odbiło mi bo... One Direction!
    Znacie to? To uczucie, kiedy cały dzień na coś czekacie, a jak w końcu dostajecie to odbija wam szajba? Jeśli tak wybierz 1. jeśli nie wybierz 2.
    Ha ha ha! Głupia jestem, wiem. Ostrzegałam. No więc, przechodząc do sedna sprawy... Jaram się Łan Dajrekszon jak pochodnia w MineCraft`cie XD. (Takie moje stałe powiedzonko, kriper rządzi!). A wszystko za sprawą jednego teledysku... KLIK

    Po za tym, cały dzień produkuje, w zacnym programie pod nazwą Picasa XD, obrazki i kolaże z chłopakami. Ogólnie to uwielbia aforazowyzmy (tak, tak to się chyba pisze ;D) więc nie dziwne, że umieściłam je na moich amatorskich pracach. Myślę, że dodają im trochę uroku :3 Chociaż mordki 1D są wystarczająco słitaśne, można by rzec nic dodać, nic ująć.



I mój ulubiony obrazek:



   No i nadszedł czas na moje narzekanie... Albo jestem ślepa (a do tego dużo mi nie brakuje, jednak daję radę dzięki moim zacnym paczałkom (tak o was mówię wy wstrętne okularki, które kocham XD)), albo mam zwidy co tez jest całkiem prawdo podobne. Bo powiedzcie mi: Czy wam też te zdjęcie kojarzy się z agentem 007? Wiedziałam! Tylko mi! XD


Czas was pożegnać, bo zaraz całkiem mi odbije XD
Zaglądnijcie czasem na moje inne blogi:
http://from-hatred-to-love.blogspot.com/
http://i-wanted-to-a-normal-life.blogspot.com/

CZOŁZEN :*****************
Wielgachne pozdro dla moich zacnych siostrzyczek (już one dobrze wiedzą do kogo mówię ;D)!